piątek, 31 maja 2013

Denko majowe

Dziś ostatni dzień maja czyli czas na projekt denko i podsumowanie miesiąca. Trochę w tym czasie mi przybyło kosmetyków, ale też sporo wykończyłam. Staram się nie otwierać nowych balsamów, szamponów czy żeli pod prysznic dopóki nie wykończę starych, bo coraz bardziej denerwuje mnie ilość stojących w łazience opakowań. Projekt denko bardzo mi w tym pomaga.


MAKIJAŻ


Chyba po raz pierwszy pojawia się u mnie ta kategoria. Postanowiłam ostatnio zrobić porządek w kosmetykach kolorowych i pozbyć się tych przeterminowanych lub o dziwnej konsystencji. Wyrzuciłam też takie, których już nie używam, bo były kiepskie. 

1. DiorSkin Nude skin perfecting hydrating concealer 002 Beige - wyrzucam, bo się rozwarstwił. Nie zużyłam do końca. Więcej go nie kupię, bo jest zwyczajnie za drogi. 120 zł za korektor, który wcale nie jest idealny to dla mnie przesada. Chciałam spróbować, spróbowałam i jestem na nie.

2. Essence I Love Stage baza pod cienie - zużyłam całą. Była taka sobie. Ani zła ani dobra. Na moich powiekach miała tendencję do znikania. Za to łatwo się ją aplikowało.

3. Golden Rose korektor w sztyfcie 02 - stary jak świat. Przestałam go używać, więc wyrzucam, bo mam go chyba zbyt długo.

4. Essence forget it trio korektorów - tępe i nieprzyjemne w aplikacji, a na skórze znika. Nie lubimy się, więc żegnam bez żalu.

5. Avon Magix face perfector - próbka bezbarwnego podkładu idealna gładkość. Nie zachwycił. Bardziej przypomina mi bazę pod makijaż.

6. Avon Calming effects Ivory - próbka podkładu. Tak samo jak kolega nie zachwycił, więc nie kupiłam dużego opakowania.

7. Yves Rocher couleurs nature korektor rozświetlający różowy - tak na prawdę zużyłam go chyba dwa lata temu, ale nie mogłam się jakoś rozstać z opakowaniem. Wtedy go lubiłam, teraz stwierdzam, że jednak nie był najlepszy. W końcu się pozbywam opakowania.

8. Kobo matt make-up 101 Ivory - podkład lubiłam, choć był dosyć ciężki jak dla mnie. Chyba jednak nie jest idealny dla mojej skóry. Całego nie zużyłam.

9. MaxFactor LAsting Performance 105 soft beige - nie zużyłam całego, bo kiedy go kupiłam dużo mniej się malowałam. Bardzo go lubiłam, ale po pewnym czasie zaczął ciemnieć na twarzy.  Może kiedyś dam mu jeszcze szansę.

10. Nivea Volume Shine WonderFull plumping gloss with collagen booster 4 rosy - bardzo fajny błyszczyk. Gdyby były dostępne w PL to na pewno bym go kupiła ponownie. Tego nie zużyłam, bo go "zgubiłam" w którejś torebce, a jak znalazłam to już był niezbyt dobry :(

PIELĘGNACJA TWARZY


1. Pharmaceris  A tonik nawilżający - ot zwykły tonik. Nie mogę mu nic zarzucić, ale też mnie nie zachwycił. No może cena zbyt wysoka jak na zwykły tonik. Wolę Melisę :)

2. AA Ultra odżywianie żel do mycia twarzy - recenzja TU.

3. Clinique alla bout eyes krem pod oczy - całkiem sympatyczny, ale na chwilę obecną mam za dużo kremów pod oczy, aby rozważać jego zakup.

4. AA cera atopowa krem półtłusty - kupiłam przed wyjazdem w Alpy (nie jeździłam na nartach, to była konferencja). Spisał się całkiem nieźle nawet na mrozach. Polubiliśmy się. Później się okazało, że moja mama też kupiła kremy z tej serii i też jest zadowolona.

5. Avon clearskin pore penetrating żel do mycia twarzy - recenzja TU.

6. Iwostin Sensitia krem na noc - recenzja TU.

PIELĘGNACJA CIAŁA


1. BeBeauty Spa żel pod prysznic Japonia - bardzo fajny żel za małe pieniądze. Przyjemny zapach, gęsta, żelowa konsystencja z drobinkami. Nie mam mu nic do zarzucenia. Pewnie jeszcze nie raz kupię.

2. Avon Naturals krem do rąk róża i brzoskwinia - kupiłam, bo kocham zapach musu do ciała z tej linii. Ten kremik też pachniał pięknie, ale działanie miał zwykłe. Więcej nie kupię. Wolę mus :)

3. Bielenda Ginekologiczna higiena intymna - ot taki zwykły płyn do higieny intymnej. Duża butla, bardzo wydajny produkt. Trochę krótko trwało odświeżenie po nim. Więcej go nie kupię. Lubię próbować nowości.

4. Luksja Creamy płatki róż i mleko - mydło do rąk jak każde inne. Bez ochów i achów. 

5. BeBeauty Spa peeling do ciała Borówka - bardzo fajny produkt. Używałam z przyjemnością. Nie grzeszy wydajnością, ale za tą cenę może być. Mam jeszcze dwie pozostałe wersje zapachowe.

6. Babydream fur Mama balsam do ciała - recenzja TU. Na pewno kiedyś kupię.

7. Alterra mydło z olejkami roślinnymi - akurat tu wersja, którą aktualnie używam. Ale zużyłam już kilka kostek konwaliowego i lawendowego. Bardzo je lubię. Spora kostka, ładnie się pieni, myje i przyjemnie pachnie.

PIELĘGNACJA WŁOSÓW


1. Toni&Guy glamour lakier do włosów - bardzo się polubiliśmy. Utrwala fryzurę, ale zupełnie go nie widać. Włosy nie są sklejone ani obciążone. Trochę drogi, ale można upolować na promocji :) Teraz mam inną wersję. Jedyne co mnie męczy to zapach, ale to jak wszystkie lakiery.

2. Joanna Styling guma do włosów - jak miałam krótsze włosy to używałam, ale ta zwyczajnie już zaschła. Wersja żółta jest dużo lepsza. Więcej nie kupię.

3. Pharmaceris H- Keratineum szampon - całkiem fajny. Taki dosyć specyficzny zapach. Ale czy działał? Sama nie wiem... Muszę go jeszcze raz kupić i się przekonać. Warto polować na promocje.

4. Isana odżywka z babassu - osławiona już odżywka. Lubiłam ją. Choć powodowała, że moje włosy się nieco puszyły. W sumie dla mnie to dobry efekt, bo mam ich mało i są cienkie ;) Ale czasem musiałam spryskiwać je dodatkowo odżywką bez spłukiwania.

I to tyle w tym miesiącu. Jakoś się tego nawet nazbierało. A teraz do kosza, bo czas na nowe! :)

sobota, 25 maja 2013

Rossmannowy bzik :)

Wszyscy mają posta zakupowego...mam i ja :D No dobra, może nie wszyscy. Ale nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić zakupy. Poza tym od dłuższego czasu odkładałam zakupy kosmetyczne (bo wypad do Rossmanna to dla mnie teraz jednak spora wyprawa), a jak się dowiedziałam o promocji to już tym bardziej się wstrzymywałam z zakupami. Przygotowałam listę i wyruszyłam. Kupiłam większość rzeczy z listy. Niestety kilku rzeczy nie było. A kilka trafiło w moje łapki przypadkowo. A oto co zakupiłam:


1. Żel do higieny intymnej Venus - nigdy nie miałam, a mój się kończy. No i był w promocji.
2. Żel do mycia twarzy AA Help cera Atopowa - miałam odżywczy (KLIK) i był dobry. O tym czytałam pozytywne opinie, więc trafił na listę.
3. Rival de Loop Age Performance serum pod oczy - zużyłam poprzednią buteleczkę, więc dokupiłam kolejną. 
4. Bielenda krem pod oczy dla mamy
5. Alterra Serum do twarzy - od dłuższego czasu chciałam spróbować :) i jest okazja!
6. Ziaja masło kakaowe krem do twarzy - kosztował 2,19 zł. Żal było nie kupić, a zawsze chciałam wypróbować tę serię.
7. Rimmel Scandaleyes kredka złota - ostatnio szukałam złotej :)
8. Róż Maybelline Dream Touch blush05 mauve - śliczny. Skradł moje serce :) cukierkowo-romantyczny kolorek.
9. Maseczki, peelingi i płatki żelowe pod oczy.  Okazja do wypróbowania nowości. 

I tak sobie myślę, że jeszcze tam wrócę. Potrzebny mi krem na noc. Coś polecacie? I myślę nad korektorem w płynie. Loreal True Match może? Co radzicie?

środa, 22 maja 2013

Promocja z okazji Dnia Mamy :)

Otrzymałam dzisiaj informację o promocji w sklepie internetowym Pierre Rene [KLIK]


Z okazji Dnia Mamy do zakupów dostaniemy gratis. Może któraś z Was się skusi :)

A co przygotowałyście dla swoich Mam? Macie już prezenty?

wtorek, 21 maja 2013

PasteLOVE

Dzisiaj makijaż, który bardzo często towarzyszył mi ubiegłego lata, a teraz sobie o nim przypomniałam oglądając trendy na to lato. Zobaczyłam go na filmiku Sephory i zakupiłam potrzebne cienie. Zaopatrzyłam się w Inglocie. Zapraszam na PasteLOVE :)











Do wykonania makijażu użyłam:

  • cieni Inglot Matte 345 i 347
  • białego cienia z trio GOSH TR4 metallic rose (niestety już nie produkują :()
  • podkład Bell skin correction system w kolorze 02 natural
  • korektor MaxFactor Mastertouch 303 Ivory LINK
  • puder Inglot transparentny żółty (217)
  • róż Inglot nr 99
  • róż Kryolan Rosewood
  • tusz Yves Rocher Lash plumping mascara
  • zestawu do brwi Catrice 
  • balsam do ust Sliders Ravishing Raspberry
  • pędzle do cieni Ecotools, pędzel do różu Hakuro H21, mini Kabuki Sephora

Bardzo lubię te cienie, ale niestety są dosyć słabo napigmentowane. Nie osypują się, ale trzeba ich stale dokładać, bo przy rozcieraniu giną. Zwłaszcza róż. Zresztą widać jak blady tu wyszedł. Następnym razem zastąpię go cieniem ze Sleek OSS. Za to miętowy jest całkiem fajny, bo można stopniować efekt. Dobrze się rozciera. Mimo to efekt jest bardzo delikatny. 

Jest to dla mnie taki szybki wiosenno-letni makijaż. Najlepiej pasują do tego mocno wytuszowane rzęsy i połyskujące usta. I delikatnie zaznaczone różem policzki. Myślałam jeszcze o zaakcentowaniu lekko dolnej powieki, ale róż jest zbyt jasny i podkreśliłby moje cienie, a mięta z kolei wygląda źle (próbowałam). Myślę o pastelowym żółtym albo morelowym/łososiowym?

Lubicie takie kolorki?

poniedziałek, 20 maja 2013

Trochę inne oczyszczanie :)

Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym odkryciem, tym razem mojego męża. Chociaż przyznam, że także mnie pozytywnie zaskoczył ten produkt. Ale mąż musiał mnie długo namawiać, abym spróbowała. A zatem kilka słów o soli morskiej w sprayu Physiomer o zapachu eukaliptusa.


POJEMNOŚĆ: 135 ml
WYPRODUKOWANO: we Francji
DOSTĘPNOŚĆ: apteki
CENA:  ok 30 zł



Jestem alergikiem i sole morskie w sprayu od lat są moim dobrym kumplem. W zasadzie używałam przede wszystkim Sterimaru. Teraz na potęgę zużywa je moje dziecko. Ten produkt różni się nieco opakowaniem od standardowych soli. Butelka jest całkowicie plastikowa. Nakładka dozująca jest zdejmowana - dzięki temu możemy ją wysterylizować i może z niej korzystać więcej niż jedna osoba. To w sumie praktyczne, bo butla jest spora! Na początku myślałam, że nigdy tego nie zużyjemy, ale przyznam, że schodzi bardzo szybko, bo po prostu używanie tego preparatu jest niezwykle przyjemne.

Sól morska w sprayu ma na celu oczyszczenie dróg oddechowych i nawilżenie śluzówki nosa, przez co usprawnia nam system filtracji i zapobiega nieżytom. Przydaje się zwłaszcza alergikom, osobom przeziębionym oraz w okresie grzewczym, gdy powietrze w mieszkaniu jest zbyt suche.

Czemu warto sięgnąć akurat po Physiomer? Oprócz soli fizjologicznej otrzymujemy tu olejek eukaliptusowy, który daje uczucie świeżości i dogłębnego oczyszczenia. To na prawdę niesamowite uczucie (trochę jak po mocnym Hallsie, albo nawet i lepiej). Bardzo, baaaardzo przyjemne :) Polecam wypróbować!

Lubicie takie "gadżety" ? 

sobota, 18 maja 2013

Wyniki konkursu rozstępowego :)

Co prawda zgłoszeń nie było wiele, ale i tak wybrać nie było łatwo. Cieszę się, że miałam możliwość poczytać opinie i doświadczenia innych dziewczyn na temat rozstępów i sposobów ich zapobiegania. 



A konkurs wygrywa:

Karolina Ś


GRATULUJĘ! 

Zaraz wysyłam maila i czekam na adres do wysyłki.

środa, 15 maja 2013

Przypomnienie o konkursie

Kochane,

przypominam, że do piątku są zgłoszenia do konkursu KLIK ! Jak dotąd zgłosiły się dwie osoby. Czy nikt poza nimi z 279 obserwatorów nie jest zainteresowany nagrodami? 


Jeśli tak...to czego oczekujecie? Podpowiedzcie mi, abym wiedziała jak przygotowywać następne konkursy/rozdania.

Roziskrzony makijaż MODEL Co.

Ależ mam dzisiaj dobry humor. Spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem jakoś tak przywołują same dobre wspomnienia. A i jego obecność i zachwyt nad obecnym stanem (ducha i ciała) jakoś tak pozytywnie mnie nastroiły. Na tej fali radosnego bujania w obłokach makijaż z użyciem produktów marki MODEL Co, które dostałam w Glossyboxach. 




Jak zawsze cień Goldenrose ciężko uchwycić moim aparatem :/

Martaś, prosiłaś o uśmiech ostatnio. Próbowałam. Ale na każdym zdjęciu wyglądam po prostu śmiesznie. Ale nie poddam się i spróbuję następnym razem! :)


Do makijażu użyłam:
  • cieni duo MODEL Co bronzed goddess LINK
  • cienia Kobo Goldenrose
  • białego cienia z trio GOSH TR4 metallic rose (niestety już nie produkują :()
  • cienia mySecret matt 505
  • kredka Essence 02 hot chocolate
  • podkład Bell skin correction system w kolorze 02 natural
  • korektor MaxFactor Mastertouch 303 Ivory LINK
  • puder Inglot transparentny żółty (217)
  • róż Bourjois 95 Rose de jaspe
  • tusz Yves Rocher LAsh plumping mascara
  • zestawu do brwi Catrice 
  • błyszczyk MODEL Co

Wykorzystałam też metodę Doroty LINK z nakładaniem jasnego cienia na korektor pod oczy. Bardzo fajny patent!

poniedziałek, 13 maja 2013

Linoeparol intensive na ratunek suchym skórkom

Dzisiaj kolejne przypadkowe odkrycie. Kiedy w naszym domu pojawił się Jaś cały dom stanął na głowie. Oznaczało to także wzmożoną dbałość o higienę czyli ciągłe mycie rąk. Moja skóra z racji obsesji na tym punkcie była przyzwyczajona, ale skóra męża zaczęła pękać i krwawić. Panie farmaceutki poleciły mu wtedy maść Linoeparol intensive.


POJEMNOŚĆ: 30 ml
WYPRODUKOWANO: w Polsce (Adamed)
DOSTĘPNOŚĆ: apteki
CENA:  ok 8 zł


OD PRODUCENTA:


LINOEPAROL INTENSIVE Maść kosmetyczna intensywnie natłuszczająca
Zawierająca 20 % zimnotłoczonego oleju z nasion wiesiołka bogatego w Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe konieczne dla utrzymania prawidłowego stanu skóry.
Linoeparol Intensive poprawia kondycję skóry suchej i skłonnej do występowania podrażnień:
  • likwiduje nadmierne złuszczenie i szorstkość naskórka, łagodzi podrażnienia,
  • regeneruje naturalną barierę hydrolipidową skóry, co prowadzi do jej właściwego nawilżania i natłuszczania,
  • działa kojąco na skórę wrażliwą skłonną do występowania alergii.
Środek naturalny – nie zawiera substancji zapachowych.

SKŁAD:
Petrolatum, Oenothera Paradoxa, Lanolin, Cera Alba, Cetyl Alcohol, Tocopherol.

DZIAŁANIE:
Jak sama nazwa wskazuje jest to maść. Jest bardzo tłusta i gęsta. Pozostawia bardzo tłustą warstwę, więc raczej się nie nadaje jako zamiennik kremu do rąk. Ale też nie takie jest jej zastosowanie. Najważniejsze jest to, że wspaniale sobie radzi z suchą i popękaną skórą. Mąż wyleczył w ten sposób popękane dłonie. Częste ich mycie zaburzyło całkowicie warstwę hydrolipidową i powodowało podrażnienia. Natłuszczanie sprzyjało nie tylko regeneracji, ale chroniło przed dalszym rozwojem ran. Mnie ta maść pomogła przy suchych skórkach. Często gdy nie mam czasu dbać o paznokcie i dłonie pojawiają się suche skórki i potem robią się z nich bolesne zadziory. I na to właśnie nakładałam tę maść. Po 2 dniach stosowania maści wszystko znikało. 


Czy kupię ponownie? Na pewno zakupię na zimę, kiedy moje dłonie mają prawdziwą szkołę życia. Może w tym roku nie będą pękały. Czasem używam jej na noc na całe dłonie zamiast kremu.

Znacie? Jakie są Wasze patenty na suche i zadarte skórki?

czwartek, 9 maja 2013

Caudalie - winogronowy zawrót głowy

Przyznam, że kiedy dostałam do ręki produkty marki Caudalie to jakoś nie wpadłam w zachwyt. Nie słyszałam o tej firmie, a już tym bardziej o ich kosmetykach. Jednak kiedy poszukałam ich na wizażu od razu zapałałam ogromną chęcią do ich spróbowania. 


Caudalie to francuska firma produkująca kosmetyki z naturalnych składników, nieszkodliwych dla środowiska i ulegających biodegradacji. Produkty nie są testowane na zwierzętach, jak również półprodukty, z których są wykonane. Kosmetyki te nie zawierają składników pochodzenia zwierzęcego, parabenów, fenoksyetanolu, ftalanów, olejów mineralnych, syntetycznych barwników czy lauretosiarczanu sodu (SLES). Ale Caudalie to nie tylko kosmetyki, ale także ośrodki Spa Vinotherapie.

Żródło


Sama nazwa marki Caudalie [wym. kodali] oznacza ejdnostkę miary służącą do pomiaru trwałości aromatu wina w ustach. Zgodnie  ztą jednostką jedna sekunda trwania aromatu to 1 caudalie. 

Żródło: ulotka Caudalie


Przyznam, że po przestudiowaniu ulotki jestem bardzo zachęcona i zaciekawiona. I mam ogromną nadzieję, że te kosmetyki okażą się moim hitem, bo na prawdę chciałabym ich używać. Są tak przyjazne, zarówno środowisku, jak i zwierzakom, że z czystym sumieniem może ich używać każdy. Nawet ta ulotka przyczynia się do ochrony środowiska, bo wyprodukowano ją na papierze z recyklingu i z zasobów objętych zrównoważoną gospodarką leśną. A do druku użyto farb pochodzenia roślinnego i środków zwilżających bez alkoholu. Dla mnie odlot :) Zwłaszcza, że jestem magistrem Ochrony Środowiska czyli "ochroniarzem" ;)


Testować będę próbki produktów z wyciągiem z winogron:
  • piankę do mycia twarzy
  • krem pod oczy i do ust
  • szampon
  • balsam do ciała
  • mydełko do twarzy i ciała



Oraz z serii Premier Cru zawierające trzy opatentowane składniki Caudalie:
  • krem 
  • krem pod oczy

Przyznam szczerze, że jestem bardzo podekscytowana tymi produktami i już się nie mogę doczekać testów. Czekam na odpowiednią chwilę, kiedy znajdę czas dla siebie. Mam tylko ogromną nadzieję, że nie wyskoczy mi po kremie jakieś uczulenie i nie zakończy to mojej euforii.

Znacie tę firmę? Jaki jest Wasz stosunek do testowania na zwierzętach i "ekologiczności" kosmetyków?

niedziela, 5 maja 2013

Majóweczka :)

To był bardzo udany weekend. Naładowałam akumulatorki. Spędziliśmy sobie całe 5 dni razem. Mama, Tata i Jaś. A na sam koniec dopisała nam pogoda i ruszyliśmy na spacer w teren :)

Pojazd terenowy :)

Jestem już gotowy na spacer, a Wy?



Po dniu pełnym wrazeń czas na relaks i kąpiel.

Udanego tygodnia!

Lekki, dzienny makijaż paletką Sleek Au naturel

Dzisiaj w ramach uzupełnienia wczorajszego posta o korektorze, lekki makijaż. Enjoy! :)



Wybaczcie moje brwi, ale nie za bardzo mam ostatnio czas, aby na spokojnie usiąść i się nimi zająć. Ostatnio mnie naszło na tuszowanie dolnych rzęs, czego zwykle nie robię. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam, ale chyba jest ok. Jak myślicie?


Tutaj jeszcze bez kreski i tuszu. W kącik i załamanie powieki nałożyłam cień z paletki Sleek Au Naturel Conker. Roztarłam go Moss. Na pozostałą część nałożyłam Cappucino i roztarłam niewielką ilością Taupe. Jest nierówno, ale miałam jak zawsze mało czasu :P 

A tak prezentuje się całość:



Do makijażu użyłam:
-podkład Bell skin correction system w kolorze 02 natural
-korektor MaxFactor Mastertouch 303 Ivory LINK
-puder Inglot transparentny żółty (217)
-róż Bourjois 95 Rose de jaspe
-kredka Essence 02 hot chocolate
-cienie z paletki Sleek Au Naturel
-tusz do rzęs Wibo Growing Lashes
-pomadka Wibo Eliksir 05

A teraz pomarudzę. Zrobiłam się taka blada, że nawet najjaśniejszy podkład wygląda na mnie ciemno. Masakra jakaś. Wyglądam jakbym się jakimś samoopalaczem maznęła. Do tego jedno oko otwiera mi się bardziej niż drugie. Nie mam pojęcia czemu :/ Wygląda to przedziwnie. A tusz Growing Lashes się osypuje i kruszy. Ale nie zawsze. Felerny egzemplarz czy one tak mają?

Dziewczęta, jakieś uwagi, porady? Czekam!

sobota, 4 maja 2013

MaxFactor Mastertouch korektor pod oczy


Cienie pod oczami od zawsze były moją zmorą. Na zdjęciach wychodziłam jak jakiś narkoman. Wiecznie podkrążone oczy doprowadzały mnie do pasji. Od kiedy się maluję (czyli wcale nie tak długo) poszukuję sposobu, aby skutecznie je ukryć. No i byłoby miło gdyby jednocześnie nie wiązało się to z uszkodzeniem delikatnej skóry pod oczami. Próbowałam już korektora YvesRocher (może być) i Diora (całkiem całkiem, ale jednak ta cena...). Teraz przyszła kolej na MaxFactora. Podczas ostatniej promocji w Rossmannie -40% zakupiłam korektor pod oczy MaxFactor Mastertouch w kolorze 303 Ivory.


POJEMNOŚĆ: Brak informacji na opakowaniu
WYPRODUKOWANO: w Irlandii
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie stacjonarne i internetowe
CENA:  ok 35 -45 zł

OPAKOWANIE:


Korektor zamknięty jest w podłóżnym, częściowo przezroczystym opakowaniu z czarnego plastiku. Jako aplikator służy nam gąbeczka, ze środka której wydostaje się korektor. Aby uruchomić wypływ produktu musimy pokręcić drugim końcem opakowania. Duży plus za to, że widzimy ile korektora nam jeszcze zostało. Minus za to, że nie wiemy w zasadzie ile go wogóle było, bo nie ma informacji o pojemności.


Czy aplikator jest wygodny nie wiem, bo i tak używam pędzelka lub palucha. Zwyczajnie nie umiem używać takich ustrojstw. Denerwuje mnie trochę to, że zanim korektor wypłynie trzeba trochę poczekać i czasem jest tak, że przekręcę, nic nie wypływa i dopiero, gdy sięgam po niego następnym razem widzę, że jednak po czasie wypłynął. Poza tym wizualnie bardzo mi się podoba opakowanie. Nic się nie ściera, nie kruszy i nie przecieka. Dodatkowo całość była zabezpieczona folią, więc wiemy, że nieporządane paluchy nie macały naszego produktu.

KOLOR I EFEKT:

Wybrałam dla siebie kolor 303 Ivory. Nadal uczę się dobierać kolor korektora pod oczy, a słyszę często całkowicie sprzeczne rady, więc robię to trochę na czuja. Ten kolorek jest dosyć jasny z różowymi tonami. Jest to najjaśniejszy z trzech dostępnych odcieni. Jako, że wybierałam go dla siebie zimą to zdecydowałam się na bardzo jasny odcień. Latem na pewno będzie zbyt jasny.


Konsystencja korektora jest lekka, płynna. Łatwo się go aplikuje, ale niestety może wchodzić w załamania...no dobra, zmarszczki. Nie ma co ukrywać :P Jednak jeśli nałożymy cienką warstwę to nie jest źle. 



Jeżeli zaś chodzi o krycie to jest moim zdaniem średnie w kierunku dobrego. Przykrywa cienie, ale efekt nie utrzymuje się cały dzień. Pod wieczó nieco przebijają, ale też nie są takie jak bez makijażu. Nie mam w zwyczaju poprawiać makijażu w ciągu dnia, więc nie wiem jak by się sprawdziło dodanie kolejnej warstwy po jakimś czasie. Nie zauważyłam też, aby ciemniał. Wydajność jest raczej średnia. To na pewno nie jest produkt, który wystarczy nam na cały rok. Pewnie przy stałym użytkowaniu skończy się po maksymalnie dwóch miesiącach. Trochę słabo za tą cenę.

A teraz trochę dowodów działania. Ostrzegam, że zdjęcia dla osób o mocnych nerwach ;) Toldinka w wersji natura. A właściwie w wersji "matka niemowlaka" ;) Spojrzenie spaniela na pierwszym zdjęciu zawdzięczamy niewyspaniu. Proszę, nie straszcie tym swoich dzieci "jak będziesz niegrzeczny to przyjdzie Toldinka" ;)

Dla osób o mocnych nerwach - sama natura :)
Korektor tylko pod lewym okiem.

Korektor użyty pod lewym okiem.

Korektor plus podkład.
PODSUMOWANIE:

+krycie
+opakowanie
+łatwość aplikacji
+konsystencja
-cena
-aplikator (opóźnienie w wypływie korektora)

Czy kupię ponownie? Być może. Ale na pewno poszukam czegoś lepszego. Z drugiej strony ten produkt mnie nie zawiódł. Jeśli nie znajdę lepszego to pozostanę przy tym. Oczywiście polując na promocje, bo jednak cena mogłaby być niższa. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...