wtorek, 14 lutego 2012

Walentynkowo

Choć to "święto" uważam za tanie i komercyjne, to jednak każda okazja do obdarowania się nawzajem i spędzenia razem czasu jest ważna. 

Nasze pierwsze wspólne walentynki były magiczne, choć wcześniej wybuchła z tego powodu niezła kłótnia. Mój, wtedy jeszcze chłopak nie uznawał tego święta, a ja po prostu po raz pierwszy byłam zakochana i chciałam to jakoś uczcić. W końcu doszliśmy do porozumienia. Udekorowałam pokój balonikami w serduszka, przygotowałam film ("Top Gun", a co tam). Przyjechał i wręczył mi prezent (nie pamiętam co), a wraz z nim kartkę. Gdy ją otworzyłam, ze środka wysypało się 21 serduszek. A na kartce było napisane: To jest 21 walentynek, na każdy rok, kiedy nie dostałaś, a powinnaś była dostać" (miałam wtedy 22 lata). Każde serduszko miało z jednej strony nalepione gwiazdeczki, a z drugiej strony napisane koślawo Kocham Cię. Oczywiście się rozbeczałam, a jedno serduszko noszę do dziś w portfelu. I nadal widzę, jak swoimi wielkimi, męskimi łapkami wycina serduszka i nalepia gwiazdeczki. I jak tu nie kochać?

Zawsze sądziłam, że już tego nigdy nie pobije. I dziś raczej nie spodziewałam się niczego szczególnego, zwłaszcza, że miałam być niezbyt sprawna, po usuwaniu ósemki (w ostatniej chwili zdezerterowałam). Ale czekała na mnie niespodzianka.


Wchodząc do domu zauważyłam, że jest zupełnie ciemno. Nawet się wystraszyłam, że ktoś się włamał! Ale potem zobaczyłam, że salon i sypialnia są udekorowane świeczkami, a zza rogu wyszedł mój mąż, ubrany w białą koszulę i garnitur z piękną, czerwoną różą. Przyznam, że zaparło mi dech, a serce zaczęło szybciej bić. 


Gdy weszłam, aby obejrzeć dekoracje na mojej szyi spoczął przepiękny wisiorek. Oczywiście mąż nie byłby sobą, gdyby nie dał mi też czegoś praktycznego - bezprzewodowa myszka komputerowa :) Urocze.


Poczułam się jak w filmie :) Jeżeli ktoś Wam mówi, że ślub zabija romantyzm - nie wierzcie! :)
A jak Wam minął ten wieczór?

10 komentarzy:

  1. Ach Ci mężczyźni, niby tacy twardzi, a jednak potrafią być romantyczni- i to jak! Zgadzam się z Tobą, ślub wcale nie zabija romantyzmu. My jesteśmy małżeństwem od 12 lat i wciąż szalejemy za sobą jak dzieciaki. Miłego wieczorku:)

    OdpowiedzUsuń
  2. absolutnie ślub niczego nie zabija, to zalezy od nas samych :) mój mąż jest świetny i nie czaruję jest lepiej niz przed ślubem, wyprowadza psa nigdy nie mówi że mu sie nie chce, każdej niedzieli kawa do łóżka :) cudowny prezent Ci dał :)

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękny pomysł z tymi serduszkami, bardzo mnie wzruszył :) a naszyjnik ładny

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój mnie ostatnio zaskoczył. Gdy go zapytałam skąd wpadł na pomysł jakiegoś dania (tak, gotuje), odpowiedział: "Przeczytałem na blogu". Pokolenie mężów-blogerów nam rośnie, Drogie Panie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ah ale masz pomysłowego tego męża :D tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze nie próbowałam bo to troszkę "paprania" jest ale mam w planach bo jestem ciekawa efektów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. sliczna roza ;)
    a swieta nie cierpie ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem wzruszona walentynkową historią. Coś pięknego!

    OdpowiedzUsuń

Proszę, zostaw komentarz. Bardzo lubię je czytać :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...