niedziela, 8 grudnia 2013

Green Pharmacy - krem do stóp gojący

Moje stopy, jak zresztą całe ciało, są bardzo suche. Ale gdy pamiętam o codziennym nakładaniu kremu to nie jest źle. Nauczyłam się także, że pumeksy i inne tarki są mi zbędne jeśli tylko wystarczająco często stosuję kremy. Latem borykam się z największym przesuszeniem, ale i zimą staram się nie zapominać o pielęgnacji tej części ciała. Zresztą jak skóra jest odpowiednio odżywiona to zimą jest zwyczajnie cieplej :) Serio. Więc warto dbać o stópki nie tylko latem!

W ramach dbania o stopy lubię testować nowe kremiki. I jakiś czas temu wpadł mi w ręce krem Green Pharmacy - krem do stóp gojący przeciw pęknięciom z olejkiem z orzechów włoskich i ekstraktem z babki szerokolistnej. Wiem, że sporo z Was lubi kosmetyki tej marki, a ja ich nigdy nie próbowałam, więc postanowiłam dać im szansę.

 

Opakowanie jest jak dla mnie takie sobie. Ale powiedzmy, że estetyka w kremie do stóp jest, przynajmniej dla mnie, mało ważna. Jeśli krem działa to może nawet mieć białą tubkę z napisem "krem do stóp". Opakowanie, które mnie udało się kupić było promocyjne i zawiera 25% gratis (czyli 75 ml kremu).


Ku mojemu zdziwieniu "instrukcja obsługi" kremu wskazuje, iż jest to kosmetyk do stosowania na noc. Nigdy wcześniej nie miałam kremu do stóp, który należałoby stosować o określonej porze dnia. Prawdę mówiąc niezbyt się do tego stosowałam. Używałam go po prostu wtedy, kiedy miałam na to czas. Nie mam pojęcia czy miało to jakiś wpływ na jego działanie. Sądzę, że niewielki.


Jeżeli chodzi o skład to jest całkiem nieźle. Na trzecim miejscu mamy mocznik, który ma bardzo silne właściwości nawilżające. Olejek z orzechów włoskich także znajduje się wysoko w składzie. Poza tym mamy też wyciąg z babki zwyczajnej, lanolinę, alantoinę, olejek z jodły pospolitej i olejek z drzewa herbacianego. Nie jestem znawcą składów, ale wydaje mi się, że to na prawdę ciekawy skład. Zwłaszcza jak na tę półkę cenową.


Opakowanie to tradycyjna tubka z zakrętką. Plastik jest miękki, więc i pod koniec da się wycisnąć resztki kremu. Otworek nie jest za duży, więc bez problemu można wycisnąć odpowiednią ilość kremu. Nie ma obawy przed niekontrolowanym wypływem połowy tubki. Sprzyja temu także konsystencja, która jest, nazwałabym to, średniogęsta. Niby dosyć gęsta, ale podczas rozsmarowywania szybko się wchłania. Dla mnie super.


Kremik choć bogaty zarówno pod względem składników, jak i konsystencji, szybko się wchłania i przyjemnie stosuje. Zapach jest ziołowo-sosnowy. Mnie to nie przeszkadza. Podsumowując bardzo ten krem polubiłam. Moje stopy również. Nie mam już takich problemów z pękającymi piętami i suchą skórą. Krem nie pozostawia też tłustej warstwy, co bardzo mi w niektórych preparatach przeszkadzało. Moim zdaniem warto spróbować. Zwłaszcza za takie pieniądze. Podobno jego brat z kwasami AHA jest o niebo lepszy, a ten ma być kiepski. Mnie się sprawdził, a tamtego nie znam.

POJEMNOŚĆ: 50 ml + 25 ml
WYPRODUKOWANO: w Polsce
DOSTĘPNOŚĆ: na pewno Rossmann, a pozostałe drogerie to nie wiem
CENA: ok. 5 zł

piątek, 6 grudnia 2013

Mikołajkowo! :D

Moje Drogie!
Dzisiaj życzę Wam wszystkiego Mikołajowego :)

Mikołajki w tym roku są dla mnie wyjątkowe z dwóch powodów. Po pierwsze to pierwsze Mikołajki mojego synka. Co prawda jeszcze nic z tego nie rozumie, ale jednak są. A drugim powodem jest udział w akcji zorganizowanej przez Asię z bloga 1001 Pasji (KLIK) pt. "Mikołajki z Hexx". 


Pamiętacie klasowe Mikołajki, gdzie losowało się swoją parę, której zrobimy prezent? Coś podobnego przygotowała dla nas Hexx. Swoją drogą, jeżeli jeszcze nie znacie jej bloga to koniecznie musicie nadrobić tę zaległość, bo to na prawdę świetny i wartościowy blog. A autorka jest wspaniałą i ciekawą osobą, którą po prostu warto poznać. Wracając do tematu, akcja mikołajkowa miała na celu przygotowanie paczki dla swojej pary. Mnie przypadło w udziale przygotowanie paczuszki dla Patrycji z bloga http://skleping-mode-on.blogspot.com/. Przygotowanie prezentu dla osoby, której się nie zna jest nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza, że aktualnie głowię się nad prezentami dla męża, którego przecież znam świetnie. 

Moja paczuszka przybyła do mnie już w listopadzie, ale postanowiłam poczekać z jej prezentacją do Mikołajek. Przyznam, że dawno tak nie czekałam na żaden prezent. To było na prawdę fajne. I rozpakowywanie także. A oto co przygotowała dla mnie Patrycja:



W paczuszce znalazły się:
1. Serum liftingujące do biustu Tołpa - ten produkt bardzo mnie ucieszył, bo właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Powiedzmy sobie szczerze - karmienie nie wpływa korzystnie na jędrność biustu. Także małe wspomaganie po jego zakończeniu się przyda.  

2. Loreal pigment w kolorze granatowym - odcienie niebieskiego to nie są moje kolory, ale na pewno go wypróbuję. Ma być dla mnie natchnieniem do sylwestrowego makijażu. Nie wiem czy gdziekolwiek się w tym roku wybiorę, ale zobaczymy :) A pigment może wykorzystam do robienia kresek, bo wydaje mi się, że w tej roli się sprawdzi.

3. Dwie saszetki: maseczka Tołpa i maseczka do stóp Perfecta - nie znam tych produktów, więc chętnie wykorzystam :)


Oprócz tego paczka kryła w sobie wiele próbek. Znalazło się coś nawet dla mojego Jasiula. W ramach "słodkości" dostałam białą herbatę z liczi i czekoladę. Całość zapakowana była w czerwoną świąteczną skarpetę. Urocze :) Nigdy nie miałam takiej skarpety.

Cała akcja była świetnym pomysłem. Bardzo dziękuję Asi, że mogłam wziąć w niej udział. Dziękuję za czas i wysiłek, który temu poświęciła. Jesteś cudowna :* Dziękuję także Patrycji za świetna paczkę. Buziole dla Ciebie :*

A dla Was jeszcze raz WSZYSTKIEGO MIKOŁAJOWEGO !!!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...