Ostatnio miałam wyjątkowo mało czasu na blogowanie. Nawet jak na mnie. Wieczory i w zasadzie każdą wolną chwilę dzieliłam między przygotowania do roczku mojego synka i pisanie publikacji. Z racji tego, że obydwa projekty już w zasadzie ukończone, mam w końcu czas dla siebie. I oczywiście dla Was!
Przez jesień i zimę jakoś nie mogłam się zmobilizować, aby zaprezentować Wam zużycia. Co prawda zbierałam je, ale nie miałam weny, żeby zrobić im zdjęcia i je opisać. Więc pora na to przyszła teraz. Zrobiło się tego sporo, więc podzielę post na dwie części, żeby Was nie zanudzić w jednym :)
Przez jesień i zimę jakoś nie mogłam się zmobilizować, aby zaprezentować Wam zużycia. Co prawda zbierałam je, ale nie miałam weny, żeby zrobić im zdjęcia i je opisać. Więc pora na to przyszła teraz. Zrobiło się tego sporo, więc podzielę post na dwie części, żeby Was nie zanudzić w jednym :)
Kremy Nivea to taka klasyka kremów drogeryjnych. W ubiegłym roku
postanowiłam im dać szansę. Żel do mycia twarzy mnie nie zachwycił i tak
też się stało z tym kremem na noc. Poza fajnym słoiczkiem niewiele mogę
o nim powiedzieć. Rano miałam uczucie, że go z siebie zmywam. Marce
Nivea już podziękujemy.
Ten zmywacz to makijażu już znałam i polubiłam. Dobrze się spisywał również tym razem. Gdy natrafię na promocję to go znowu kupię.
Jestem ciekawa innych wersji, ale naczytałam się, że ta jest najlepsza i trochę mi żal próbować. Koniec końców zawsze decyduję się na tę wersję, a potem żałuję, że nie spróbowałam pozostałych dwóch.
O tym korektorze pod oczy już pisałam TU. Do samego końca zdania nie zmieniłam. W tej chwili mam dwa zamienniki. I obydwa lepsze.
To także był eksperyment. Średnio udany, niestety. Najgorzej nie było, ale w tej cenie są lepsze zmywaki. Raczej się nie skuszę na kolejne opakowanie.
Tego typu preparaty niestety się u mnie nie sprawdzają. Płyny micelarne albo dwufazówki to jednak dla mnie najlepsze środki do zmywania makijażu. A z Garniera to lubię tylko mleczko z serii różanej. Choć za mleczkami w sumie nie przepadam, to ich produkt akurat lubię.
Kremów drogeryjnych część dalsza. Tu już zdecydowanie lepiej niż w wypadku Nivea. Moje wrażenia opisałam TU.
Generalnie mam ochotę na więcej produktów tej marki. Bardzo mnie kuszą ich żele pod prysznic, bo wiele osób je chwali.
Żele do mycia twarzy z Biedronki mają swoich fanów, ale także przeciwników. Ja zaliczam się raczej do fanów. Choć przyznam, że ten, który kiedyś kupiłam jako pierwszy był najlepszy. Ale już nie pamiętam, który to był. W każdym razie żel myje dobrze i jest tani. Szukałam lepszego, ale chwilowo nie znalazłam.
Polecicie jakieś zamienniki do zużytych produktów?