piątek, 23 marca 2012

Wymianka u Sephory ;)

Postanowiłam skorzystać z promocji w Sephorze i wymienić co nieco z mojej kolekcji na nowe i lepsze. Po szybkim przeglądzie wrzuciłam do torebki parę zużytych kosmetyków. Tak na prawdę byłam zdecydowana tylko na lakier do paznokci i może kredkę do oczu. Przy okazji chciałam sprawdzić czy mają może podobny kolor do mojego ukochanego błyszczyka z ich firmy, który niestety przestali produkować :/

Oczywiście błyszczyka nie było, ale Pani mi zaproponowała wymianę na nowy. Już prawie sięgała po mój, ale zdążyłam się cofnąć z hasłem "Nie oddam! Tam jest jeszcze mnóstwo (no dobra, trochę na dnie) dobrego błyszczyka!". Trochę na mnie dziwnie spojrzała, ale jej wyjaśniłam, że na prawdę go lubię, a skoro go nie produkują, to nie mogę go oddać. 

Koniec końców wybrałam sobie ładny lakier, który wymieniłam na bezbarwny top coat (który już dawno nie był bezbarwny), który miałam wyrzucić, bo została resztka na dnie. Potem wędrowałam sobie po Sephorze i natknęłam się na pędzle. Zobaczyłam malutki kabuki. Stwierdziłam, że jest zabawny, bo taki malutki...i go "pomacałam". Koniec. Przepadłam. Już nie mogłam go nie kupić. Wygrzebałam z torebki jakiś stary pędzelek i szybko wymieniłam na to cudo. Jestem zakochana. Siedzę i go miziam. Jest mięciutki i puchaty i go kocham :) 

Zresztą zobaczcie same:


Widzicie jaki jest puszysty i mięciutki??? :)


Lakier jest w kolorze Curacao. Nie mam jeszcze takiego, a bardzo lubię ten kolor. Postaram się niedługo zrobić swatche. Dodatkowo dostałam próbkę kremu Estee Lauder.


Za wszystko zapłaciłam 29 zł :) Wróciłam do domu zacieszona jak mały dzieciak. Ile radości może sprawić taki mały kabuki :) Miłe zakończenie tygodnia. 

A co Wy kupiłyście na promocji Sephory? Ja na pewno się skuszę na jakiś błyszczyk za 19 zł.

wtorek, 20 marca 2012

Tell me about yourself award

Zostałam wyróżniona przez Friday i Bellitkę :) Bardzo Wam, Dziewczyny, dziękuje!


Zasady zabawy
1. Umieścić linka do bloga osoby, od której otrzymałam nominację
2. Wkleić logo na swoim blogu
3. Napisać 7 cnót, grzechów lub faktów o sobie
4. Nominować 10 kolejnych osób.

No to będzie trochę prywaty o mnie ;)

1. Fakt.
Jestem osobą, która ma fazy. Najczęściej dotyczą one muzyki. Gdy mam fazę na jakąś piosenkę to potrafię jej słuchać non stop przez kilka dni. Mąż dzielnie znosi ;) Ale tyczy to też np. makijażu. Jak załapię fazę na jakiś typ - np. czarna kredka plus konkretne cienie to nie ma przebacz, jedziemy z tematem nawet przez tydzień. Na szczęście fazy mijają...na rzecz nowych :D Do tego potrafię sobie wkręcać różne rzeczy. Na przykład, że potrzebuję koniecznie brzoskwiniowej szminki. I zabij, a będę łaziła i szukała tak długo, aż ją znajdę. Czasem nawet mnie samą to irytuje. 

2. Grzech.
Jestem okropnym leniuszkiem. Typ "słodkie oczka" i przynieś mi soku skarbie, a jak już jesteś w kuchni to pozmywaj. Wszystko odkładam na jutro i potem. Zwłaszcza rzeczy niezbyt przyjemne. Gdy mam do wyboru pracę, to najpierw sobie posiedzę na blogach, a dopiero potem się zabiorę za robotę. Np. teraz powinnam sprawdzać pracę magisterską...

3. Grzech/cnota.
Pomimo lenistwa jestem pedantem. Jak już się zabiorę za sprzątanie to robię to porządnie i nie ma zmiłuj. Każdy zakamarek musi być wypucowany. Ogólnie byłaby to cnota, gdyby nie to, że mój mąż współuczestniczy w sprzątaniu i czasem obrywa za niezbyt dokładnie odkurzone meble. Nawet w pracy sobie ze mnie żartują, że dawanie mi kubków do przepłukania skutkuje półgodzinną przerwą w dostawie kawy, bo ja je miast płukać szoruję.

4. Fakt.
Jak zapewne część z Was zauważyła po moim opisie robię doktorat z chemii. Jestem teraz na trzecim roku (o matko, to już tak blisko!). Wizja obrony przeraża mnie niesamowicie. Lubię to co robię, choć czasem po 10-12 godzinach w labie mam dosyć. A zajmuję się kolorowymi związkami, które są wykorzystywane do produkcji barwników i pigmentów, ale także leków np. przeciwnowotworowych. Także moja chemia jest bardzo "ładna" - taka trochę jak z telewizji. Mam fioletowy roztwór dodaję innego i robi się żółty :) Uwielbiam je!

5. Grzech.
Trochę podchodzi pod ten nr 2, ale jest w sumie kosmetyczny, więc dodałam go jako osobny. Mimo iż mam duże problemy ze skórą, to bardzo często pomijam balsamowani czy kremowanie ciała, bo mi się nie chce/jest późno/jestem zmęczona. Potem w ciągu dnia jestem na siebie zła, bo mnie skóra ciągnie i swędzi...ale cóż. Wieczorem sytuacja się powtarza.

6. Fakt.
Jestem okropnym złośnikiem. Mój mąż to ostoja spokoju. Jak jest zły to zaczyna mówić wolniej. Jak dotąd w naszym pięcioletnim związku i około siedmioletniej znajomości oznaki złości widziałam u niego kilkukrotnie. A ja krzyczę, macham rękami, tupię i inne takie atrakcje. Albo się nie odzywam i na pytanie "coś się stało?" odpowiadam "skoro dla Ciebie wszystko jest dobrze, to widać nie". Sama bym się najchętniej kopnęła za takie teksty :P Ale jak jestem zła, to nie umiem się pohamować. I zazwyczaj potem żałuję, a nawet w trakcie wiem, że będę żałowała, ale i tak nie umiem przestać. Paskuda.

7. Fakt.
Na koniec nieco kosmetycznie. Swoją "drogę" do kosmetycznego świata rozpoczęłam na Youtubie. Ninentaj mnie namówiła do oglądania filmików z tutorialami makijażowymi i tak trafiłam na Michelle Phan, Lisę Eldridge i w końcu z naszego podwórka Inez82 i KasięD. Na kanale MakijażeKasiD usłyszałam o blogu LusterkoEm i tak odkryłam świat blogów. Blog Lusterka przeczytałam od deski do deski i byłam zachwycona. Było mi mało i znalazłam BeautyWizaż. Też całość dosłownie pochłonęłam. Potem kolejne blogi: Dorota, Orlica, Karkam, Villandre, Weronika... Zakochałam się w tym świecie. Mąż mnie namówił do założenia własnego bloga (bo chyba nie mógł znieść takiego natężenia rozmów o kosmetykach :P). I tak oto jestem :) I choć bałam się, że jak z wieloma sprawami, będę miała słomiany zapał, to nadal mi się chce, wręcz wciąż mi mało.

Mam nadzieję, że jakoś przebrnęłyście przez te moje wywnętrznianie się :)

Nominuję - jak to brzmi! :

Bardzo lubię Wasze blogi. Czytam je regularnie i Wasze opinie są dla mnie ważne i cenne. 
Wiem, że niektóre z Was już robiły tego TAGa, ale tratuję to trochę bardziej jak powiedzenie Wam, jak bardzo lubię Wasze blogi :) Zapraszam do zabawy!

Niestety musiałam wybrać 10 blogerek, ale wszystkie blogi, które obserwuję są dla mnie bardzo ciekawe i bardzo je lubię. Niektóre z Was znam jeszcze zbyt krótko lub jak Weronika nie lubicie tagów ;)

poniedziałek, 19 marca 2012

Lakier Eveline nr 622 - swatch

Wczoraj zmyłam mojego nudziaka z Wibo, bo już wyglądał dramatycznie. A w kolejce na wypróbowanie czekał już na mnie lakier z Eveline nr 622. Obiecałam pokazać go na blogu, ponieważ był to prezent na Dzień Kobiet od męża :) A że kolorek przypadł mi do gustu to pokazuję.


Wszystkie lakiery z tej serii zapakowane są w tekturowe kartoniki. Jedyne co mi przychodzi do głowy, gdy na nie patrzę to, że są letnie i pozytywne. Mam jeszcze dwa inne kolory z tej serii i jestem z nich bardzo zadowolona.


Kolor w buteleczce wygląda na bardzo intensywny i czerwony. W zasadzie zależnie od światła jest czerwony, różowy albo pomarańczowy. Ogólnie efekt nazwałabym umiarkowanie oczojebnym :) 
Jeżeli chodzi o krycie to nieco gorzej się prezentuje niż koledzy z tej serii, których posiadam. Dwie warstwy to jednak zbyt mało. Mam prześwity i nie podoba mi się to. Malowałam je wczoraj wieczorem, a już na końcach się nieco starł. Ale za to samo malowanie było bardzo szybkie i przyjemne. Nawet taka melepeta jak ja bez problemu pomaluje sobie nim paznokcie ;) Schnięcie także określiłabym jako szybkie (chociaż używałam kropelek przyspieszających wysychanie lakieru).




Niestety nie udało mi się w pełni oddać koloru tego lakieru. Jest moim zdaniem warty uwagi, choć krycie niestety trochę go dyskwalifikuje.

Mimo wszystko bardzo lubię te lakiery. Są tanie, dobre i mają ładne kolorki. A Wy jakie macie doświadczenia z lakierami tej firmy?

niedziela, 18 marca 2012

Makijaż Inglot

Zastanawiałam się ostatnio nad zakupem nowego podkładu i tak zawędrowałam do salonu Inglota. Nie mogłam się zdecydować i Pani zaproponowała mi bezpłatny makijaż. Stwierdziłam czemu nie? :) 

Wczoraj się wybrałam na ten makijaż. Jest to wersja albo ciemnego dziennego albo lekkiego wieczorowego makijażu. Jak dla mnie był on bardzo ciemny, gdyż zazwyczaj się tak nie maluję.





Do wykonania tego makijażu zostały użyte:

- baza silikonowa
- korektor LC3
- podkład w kremie 26
- puder transparentny 210
- róż F4 100 +bronzer
- cienie do powiek  467, 63, 376, 180 i pigment 502


Niestety nie otrzymałam oznaczenia szminki. A była bardzo trwała. Przetrwała nawet jedzenie obiadu :) Po makijażu skusiłam się na zakup pędzla do korektora i różu nr 99. Akurat mi brakowało tych rzeczy.
Poza tym dowiedziałam się, że mam ekstremalnie suchą skórę powiek i pod oczami (a smarowałam kremem przed wyjściem :/). I że moja cera jest mieszana. Pierwszy raz tak miałam, że policzki były ok, a nos się świecił. Kupiłam dziś bibułki matujące. Zastanawiam się nad podkładem Inglota.
Makijażystka uważała także, że powinnam malować dolne rzęsy. Sama nie wiem. To samo tyczy się dolnej powieki. Zazwyczaj nic tam nie nakładam.

Co myślicie o tym makijażu? Na żywo był nieco ciemniejszy.
I jaki podkład powinnam wybrać? Używałyście tego Inglota?

środa, 14 marca 2012

Pierwszy lakierowy swatch: Wibo nude 396

Tak jak obiecałam prezentuję swatch lakieru, który wygrałam w ostatnim rozdaniu. Jest to nudziak firmy Wibo z serii Express growth o numerku 396. Kolor wpada lekko w róż. Okazało się, że jest to właśnie idealny kolor dla mnie. Bardzo się z tego cieszę, bo mam w domu dwa nudziaki, z których żaden mi nie pasuje. Już się w zasadzie poddałam i uznałam, że nudziaki to nie dla mnie. A tu taka miła niespodzianka :) Okazało się, że Anitce udało się dobrać idealny dla mnie kolor ;)



Lakier znajduje się w płaskiej, szklanej buteleczce. Kryje ona 8,5 ml produktu.


 Pędzelek jest raczej tradycyjny. Nie znam się na tym zbyt dobrze, więc się nie będę wypowiadać. Malowało się wygodnie, więc nie jest źle. Konsystencja dosyć rzadka, ale bez przesady. Szybko zastyga, więc trzeba w miarę sprawnie malować. Początkowo robiły mi się smugi, ale po chwili ładnie się zlewał w całość. Dwie warstwy całkowicie wystarczają do dobrego krycia. Co do schnięcia to wydaje mi się, że jest szybkie, ale używałam kropelek z Essence. Jeżeli zaś chodzi o trwałość to cóż. Malowałam wczoraj wieczorem (zdjęcia robiłam dziś rano). Wygląda na razie tak samo jak rano. A przetrwał pracę w laboratorium bez rękawiczek, więc całkiem nieźle ;)

A tak się prezentuje na moich pazurkach: [nie umiem ładnie malować paznokci i zawsze zababram sobie skórki, ale obiecuję, że będę ćwiczyć i się nauczę :)]
 


Na palcach mam ślady po walce z kartonami przeprowadzkowymi i zajęciach ze studentami. Gdzieniegdzie przebarwienia od azotanu srebra :/ Także proszę się skupiać na kolorze lakieru :)

Następne lakiery czekają w kolejce na pokazanie, w tym jeden od ninentaj jako recenzja gościnna. Postaram się niedługo znowu coś pokazać :)

wtorek, 13 marca 2012

Moje 7 grzechów głównych :)

Zasiadłam z maseczką na twarzy do sprawdzania wejściówek i szlag trafił cały efekt maseczki, bo się zaczęłam irytować niewiedzą moich studentów. W ramach relaksu postanowiłam zrobić tego zaległego już taga.

Zostałam otagowana przez BeatyWizaż. Dziękuję bardzo za włączenie do zabawy!

Źródło: google.


Moje 7 grzechów głównych

Zasady:
1.Odpowiedz na 7 pytań. 
2.Utwórz osobny post oraz zamieść informację kto Cię otagował.
3.Przekaż zabawę innym blogerkom. 

1. Chciwość. Najdroższy kosmetyk jaki kupiłaś, najtańszy jaki posiadasz? 
Najdroższym kosmetykiem kupionym przeze mnie (nie liczę perfum, bo to nie kosmetyki) jest korektor DiorSkin Nude (ok 120 zł). Nie jestem pewna czy ponownie bym go kupiła. Jest fajny, ale chyba nie aż tak fajny. Najtańsze to cienie Sesnsique, które kupiłam niedawno po 1,99 zł za sztukę :D  Na pewno kiedyś kupiłam coś tańszego, ale teraz nie umiem sobie tego przypomnieć.

2. Gniew. Których kosmetyków nienawidzisz, a które uwielbiasz? Jaki kosmetyk był najtrudniejszy do zdobycia?
Najtrudniejsze pytanie. Nie ma chyba takich, które nienawidzę. Chyba tylko te, które mi robią masakrę na buzi. Ale nie mam konkretnych marek czy typów. Uwielbiam perfumy, żele pod prysznic i kremy/balsamy. Wszystko co ładnie pachnie :) Ciężko mi wybrać konkretną markę, bo to się zbyt często zmienia. W chwili obecnej wszystkie kosmetyki są w miarę łatwo dostępne. Ale chyba najtrudniej było mi dostać lakier Essence CircusCircus. Musiałam jechać aż do Wwy, aby go kupić (co prawda przypadkowo, ale jednak).

3. Obżarstwo. Jakie produkty są Twoim zdaniem najpyszniejsze?
Balsamy i żele pod prysznic o zapachu grejpfrutowym :D I peeling cukrowy Dax Cosmetics czekoladowo-kokosowy. Zawsze robię się głodna po nim :)

4. Lenistwo. Których kosmetyków nie używasz z lenistwa?
Pomimo problemów ze skórą niestety często nie chce mi się używać balsamów, ale ostatnio udaje mi się utrzymać jako taką dyscyplinę. To samo tyczy się kremów do twarzy. A potem chodzę i marudzę, że mnie skóra ciągnie, swędzi i się kruszy. Typowa baba.

5. Duma. Który kosmetyk daje Ci najwięcej pewności siebie?
Zdecydowanie maskara :) I ogólnie makijaż, ale bez tuszu to zdecydowanie czuję się gorzej.

6. Pożądanie. Jakie atrybuty uważasz za najatrakcyjniejsze u płci przeciwnej?
Ramiona (muszą być silne, ale nie przesadnie umięśnione), oczy (muszą mieć to coś) i jednocześnie spojrzenie. Przyciąga mnie też zapach - potrafię się obrócić jak przejdzie koło mnie facet, wyperfumowany ciekawym zapachem i iść za nim :P Zawsze mam ochotę zaczepić i zapytać czego używa, ale jak dotąd było mi głupio. Lubię jak mężczyzna jest szarmancki, zabawny i czuły. Jeśli dobrze tańczy to na pewno także złapie u mnie plusa. A tak na prawdę to cały czas się dowiaduję co jeszcze mi się podoba u płci przeciwnej, bo oni mnie ciągle zaskakują :)

7. Zazdrość. Jakie kosmetyki lubisz dostawać w prezencie?    
Zdecydowanie każde :) Ale chyba najbardziej perfumy ze względu na ich cenę. Ale tak na prawdę to po prostu uwielbiam dostawać prezenty i każdy nawet najmniejszy mnie cieszy :) 

Do zabawy zapraszam:

I każdą z Was, która ma na to ochotę :)

 

niedziela, 11 marca 2012

Witaminki dla dziewczynki :)

Z okazji chorowania większą mam styczność z medykamentami niż kosmetykami, stąd taki oto dzisiaj post.
 
Jakiś czas temu przekonałam się, że nie każde witaminy są dla mnie dobre. Niestety muszę się wspomagać tymi w tabletkach, bo zawsze mi czegoś brakuje. Ale staram się nie przesadzać i robić przerwy w ich przyjmowaniu. Ostatnio przeżywałam spory niedobór, który mi się objawiał różnymi drganiami powiek itp. Mąż, jako pracownik przybytku farmaceutycznego popularnie zwanego Apteką, postanowił, że zadba o swoją kobietę i przyniesie jej najlepsze witaminy jakie są. Padło na jakieś wielgachne dla kobiet ciężarnych. Cudownie, pomyślałam. Może to jakaś aluzja :P Okazało się jednak, że witaminki mi nie służą. Za każdym razem kiedy je brałam było mi okropnie niedobrze. Ledwo byłam w stanie dojechać do pracy :/ Potwierdziło się, że niestety mój żołądek nie toleruje dużych pastylek niepowlekanych. Miałam już takie historie wcześniej z innymi tego typu preparatami. 

Szkoda. Powróciłam więc do preparatu, który nazywam witaminki dla dziewczynki czyli zwykły i znany Falvit. 


Preparat ten został skomponowany specjalnie z myślą o kobietach. Mamy nieco inne potrzeby niż mężczyźni, zwłaszcza w te trudniejsze dni, dlatego myślę, że warto sięgać po witaminy przygotowane specjalnie dla nas.



Mnie ten zestaw odpowiada. Mój żołądek także go lubi. Tabletki są powlekane i łatwe do połknięcia. W pudełeczku mieszka 60 różowych pastylek. Biorę jedną codziennie rano :) Są urocze :P jeśli można tak powiedzieć o tabletkach.


Bierzecie jakieś witaminki lub inne suplementy diety?

Paczka od Anitki :)

W sobotę przyszła do mnie paczuszka od Anity z niedawno wygranego rozdania :) Bardzo się ucieszyłam, bo już na nią niecierpliwie czekałam.


Nowych nabytków jeszcze nie testowałam, bo przez cały weekend walczyłam z przeziębieniem. Ale zdecydowanie sprawił, że miałam choć odrobinę lepszy humor (pomimo kataru do kolan :/). 

Anitko, bardzo Ci dziękuję!

piątek, 9 marca 2012

Przeprowadzka

Niestety, a może stety nadszedł czas przeprowadzki. Zaczęłam od rzeczy kruchych i problematycznych. Pierwsze przeprowadziły się kwiatki. Mieszkają sobie już w nowym domku od tygodnia. Gdy je pakowałam okazało się, że mam ich prawie pięć kartonów! Tyle nazbierałam przez 1,5 roku. Strach pomyśleć co będzie dalej ;) Jeden z kartonów przypominał las tropikalny.



  Tak mnie te kwiatki jakoś już wiosennie nastrajają. A jeszcze mi mąż na pobudkę zaśpiewał:

"(...)Wczesne senne wiosenne słońce
Delikatne, nie za gorące
I optymizm, że zimy nie ma już
Przenika cię wszerz i wzdłuż.
Wczesne senne wiosenne słońce
Delikatne, nie za gorące
Rozleniwia i roztkliwia też
Cieszy mysz się, tudzież cieszy się jeż. (...)"
Kabaret OT.TO "Wiosenne senne słońce"

Już na nowym domku :)  

czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet :)

Z okazji Dnia Kobiet życzę Wam wszystkim, drogie Panie, spełnienia marzeń, spokoju ducha, miłości, dużo słońca i nadziei na każdy nadchodzący dzień. 

Mam nadzieję, że ten dzień mija Wam miło. Ja dzisiaj zmieniam lokum. Przeprowadzam się wraz z całym 1,5-rocznym małżeńskim dobytkiem. Ale mój mąż o mnie nie zapomniał. Dostałam zestaw kosmetyków :) Trzeba męża pochwalić, więc chwalę bardzo. 

 

Będę próbowała tych nowości, a potem dam Wam znać, jak wypadły.

A jak Wam mija dzień? :)

środa, 7 marca 2012

Promocja na mleczko Lipikar


Ostatnio zawędrowałam przypadkiem do Superpharmu i znalazłam świetną promocję. W związku z tym pomyślałam, że się tą wiedzą z Wami podzielę.




Promocja dotyczy mleczka do ciała La Roche-Posay Lipikar o pojemności 125 ml. Jest to specjalna edycja dla Superpharm. Jeżeli jesteście posiadaczkami karty Lifestyle to cena wynosi 13,99 zł za opakowanie (bez karty 15,99 zł). Z kartą promocja trwa do 14 marca, a bez niej do wyczerpania zapasów. Nie wiem czy jest ona dostępna w każdej drogerii Superpharm czy tylko w gdańskiej. 

Ja zakupiłam dla siebie i teściowej. A Pani dermokonsultantka dorzuciła mi próbki balsamu AP i katalog z próbkami :)


Seria Lipikar jest przeznaczona dla osób z bardzo suchą i problematyczną skórą (jak ja). Mleczko jestlżejszą wersją balsamu, o którym pisałam TU.  Mleczko nie ma tak gęstej konsystencji i nieprzyjemnego zapachu. Działa również dużo słabiej niż balsam. Nie pozostawia też tłustej warstwy. Dla mnie będzie to idealny ratunek na lato.

Na koniec dodam tylko, ze nie jest to reklama sieci Superpharm i nie jestem ani ich pracownikiem ani w żaden sposób z nimi związana.

A do Was pytanie czy lubicie takie posty? Choć wiem, że większość z Was pewnie nie jest z 3miasta, ale może w innych Superpharmach też jest taka promocja.

wtorek, 6 marca 2012

Szminka Essence

Chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować moją ostatnio ulubioną szminkę. Postanowiłam jakiś czas temu, że polubię się ze szminkami. Mam ich kilka, ale bardzo rzadko używam. Błyszczyki są dla mnie wygodniejsze, ale i o tych często zapominam i kończy się na balsamie do ust. Postanowiłam zacząć od koloru neutralnego, ale który będzie dawał efekt połysku na ustach.

Zdecydowałam się na Essence ze względu na cenę. Wybrałam kolor różowy, a dokładniej nr 55 Coralize me!. 



KOLOR: 55 CORALIZE ME!
WYPRODUKOWANO: w Niemczech
DOSTĘPNOŚĆ: drogerie Natura
CENA:  dokładnie nie pamiętam niestety, ale w okolicach 10 zł.
OPIS PRODUCENTA:
Na stronie Essence kolor ten jest pokazywany jako taki:

Źródło: http://www.essence.eu/pl/
MOJA OPINIA: 
Szminka jest zapakowana w plastikowe opakowanie.Jest ono raczej dosyć estetyczne. Nie otwiera się, więc swoją funkcję spełnia.


W konsystencji jest raczej średniej twardości. Dobrze się rozprowadza na ustach. Jednakże jeśli mamy bardzo suche to będzie tę suchość podkreślała. Nie zaobserwowałam nawilżania, ale też się tego nie spodziewałam. Utrzymuje się raczej średnio. Schodzi równo i robi dziwnych przebarwień. Nie pozostawia brokatu na ustach.

Na ustach prezentuje się bardzo naturalnie (w każdym razie na moich). Daje efekt połysku. Zawiera też drobinki brokatowe, ale bardzo drobniutkie i delikatne. Na zdjęciach nie udało się ich uchwycić.



Podsumowując jestem bardzo zadowolona z zakupu. Fajna szminka na codzień, którą łatwo można robić poprawki w ciągu dnia. Do tego za niewielkie pieniądze.

Próbowałyście innych kolorów? Polecacie coś?

niedziela, 4 marca 2012

Wygrane rozdanie :)

Chciałabym się dziś pochwalić wygranym rozdaniem u Anitki :) Kochana, bardzo serdecznie Ci dziękuję! 
Jest to moje pierwsze wygrane rozdanie, dlatego bardzo się cieszę.

Przypomnę tylko jak wyglądało rozdanie:


Jednocześnie chciałabym przeprosić, że ostatnio nie odpisywałam na komentarze i nie zaglądałam na Wasze blogi. W związku z przeprowadzką miałam problemy z internetem, a w weekend byłam w Łodzi, gdzie także nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że już teraz będzie lepiej. Postaram się to szybciutko nadgonić, bo już widziałam wiele ciekawych postów :)

Udanego tygodnia!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...