Ostatnio jedzenie stało się dla mnie bardzo ważnym elementem życia codziennego. Śniadanka to już w zasadzie prawie rytuał. A na obiadki staram się wymyślać pożywne i smaczne potrawy. Oczywiście czasem zamawiamy pizzę, bo mam też swoje zachciewajki ;) W każdym razie, dzisiaj chciałabym Wam pokazać co niedawno wyczarowaliśmy z Mężem.
Szpinakowy kurczak
Przepis na to cudo znalazłam na blogu o-pysznym-jedzeniu. Próbowałam już wielu przepisów z tego bloga i zawsze wychodzą. Choć niektóre trzeba modyfikować. Tak też było w wypadku tego przepisu. Ale o tym za chwilę.
Składniki:
- 1 podwójna pierś z kurczaka
- 200g mrożonego szpinaku
- 100g fety
- 2 łyżki śmietanki 18%
- masło
- czosnek
- sól, pieprz
Wykonanie:
Na masełku podsmażamy szpinak. Ja użyłam mrożonego Bonduelle (należy go wcześniej rozmrozić). Dusimy, aż odparuje woda. Następnie dodajemy czosnek (ja użyłam granulowanego, bo tylko taki miałam) i fetę. Do tego dodajemy śmietankę i doprawiamy pieprzem. Wszystko dusimy jeszcze przez kilka minut. Ważne, aby konsystencja nie była wodnista tylko gęsta.
Pierś z kurczaka rozkrawamy i rozbijamy. Uważamy, aby nie porobiły się dziury, bo będzie nam uciekał farsz. Doprawiamy solą i pieprzem. Na mięsko wykładamy farsz. I zawijamy pierś. Możemy ją związać nitką lub spiąć wykałaczkami. Ja użyłam tej drugiej metody. U mnie wyszły bardziej kieszonki niż roladki. Dodatkowo dużo łatwiej wszystko spiąć, jeśli farsz jest zimny, albo wyciągnięty z lodówki. Ciepły dosyć intensywnie wypływa wszelkimi możliwymi szczelinami (albo ja jestem takie beztalencie w kwestii spinania roladek).
Przygotowane roladki kładziemy w naczyniu żaroodpornym wysmarowanym masłem i pieczemy w piekarniku w temp. ok. 180 stopni (z termoobiegiem) przez jakieś 40-60 minut. Aż skórka nam się ładnie zrumieni. Na każdą roladkę kładziemy solidny kawałek masła (aby nie były zbyt suche). W trakcie pieczenia obracamy roladki, aby równo się spiekły. W oryginale była wersja smażona na oleju, ale ta wersja u mnie się dużo gorzej sprawdziła.
Roladki podajemy na przykład z ziemniaczkami z koperkiem i fasolką. Co kto lubi :) Jak widać mój farsz w trakcie pieczenia postanowił udać się na wolność. Obydwojgu nam z Mężem bardzo smakowało i polecamy taki obiadek. Smacznie i zdrowo :)
pysznie!
OdpowiedzUsuńuwielbiam kurczaka, uwielbiam fetę ale nie jem szpinaku, sama nie wiem dlaczego, nikt mi jeszcze go nie podał tak by smakował :D
OdpowiedzUsuńw restauracjach omijam czas moze to naprawić :D
Też jakoś nigdy nie przepadałam, ale tu w zasadzie jest mało szpinakowy ;)
UsuńPyszności, na pewno zrobię, super przepis, miałam robić naleśniki ze szpinakiem i fetą ale zrobię z kurczakiem.
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda, muszę spróbować:)
OdpowiedzUsuńsmakowite:)
OdpowiedzUsuńdzięki za radę, chyba tak na 100% jestem z tego lakieru zadowolona, zresztą z niebieskiego też:)
wygląda bardzo apetycznie;D
OdpowiedzUsuńOooo mój tata niedawno coś takiego zgotował, a że ja uwielbiam szpinak to bardzo mi smakowało! :)
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie! zwłaszcza o tej godzinie kiedy mój żołądek zaczyna się domagać jedzenia :D
OdpowiedzUsuńPyszny obiad :)
OdpowiedzUsuńWypróbuje kiedyś :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie, że ostatnimi czasami bardzo zasmakował mi szpinak ;)
chyba wproszę się next time ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam połączenie szpinaku i kurczaka :)
OdpowiedzUsuńmniam, uwielbiam szpinak!
OdpowiedzUsuńNie wpadłam na takie połączenie kurczak&feta&szpinak. Z natury nieoczywiste musi być pyszne :)
OdpowiedzUsuńAaale zgłodniałam!! Wyślij mi pocztą :D
OdpowiedzUsuńChciałabym cię zaprosić na mojego bloga (kosmetycznie przy kubku gorącej czekolady ) Obserwuję cię już jakiś czas :)