Pogoda nie dopisuje. Za oknem deszcz i zimno, a taka pogoda nadaje się idealnie, aby się zaszyć w fotelu z ciepłą herbatą i książką. Stąd też naszło mnie na mały kącik czytelniczy "Czytelnia". Chciałabym Wam przedstawić krótkie, bardzo subiektywne recenzje ostatnio przeczytanych książek. Może spodobają Wam się tego typu posty :)
1. Philippa Gregory "Władczyni rzek"
To jak dotąd moja druga przeczytana książka tej autorki (obok nader oczywistych "Kochanic króla"). Zawsze wydawało mi się, że tego typu książki nie są dla mnie. Nie lubiłam historii i książek o niej traktujących. Być może człowiek się z wiekiem zmienia, a być może sprawił to nieodparty urok literatury Pani Gregory, jednakże muszę przyznać, że czytam te powieści z zapartym tchem. Nie jest to co prawda literatura historyczna, choć sama autorka historykiem jest i na badaniach historycznych swoje powieści opiera. Niemniej jednak spora dawka historii zostaje nam tu przemycona. To tak słowem przydługiego wstępu na temat całej serii, a teraz może kilka słów o samej książce. Opowieść dotyczy Jakobiny Luksemburskiej i jej życia. Rzeczywistość XV-wiecznej Anglii oglądamy oczami głównej bohaterki. Razem z nią przeżywamy wzloty i upadki, miłość, rozstania i wojnę. Poznajemy dwór królewski od podszewki, ale także możemy się przyjrzeć życiu zwykłych mieszkańców tego kraju. Książka napisana bardzo przystępnie. Czyta się lekko i przyjemnie.
Polecam :)
Moja ocena: 4/5
2. Harlan Coben "Schronienie"
Źródło: matras.pl |
Książek Cobena mam całą półkę. W zasadzie czytałam wszystkie. Lubię. Bo czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Tylko bardzo często jak patrzę na tytuł to nie pamiętam o czym była fabuła. I tak mam w tym wypadku. Dopiero po chwili zastanowienia i przeczytaniu opisu sobie przypomniałam. W jakimś stopniu świadczy to o tym, jaki ta literatura wywiera na mnie wpływ. Ale chyba nie tego oczekuję sięgając po tego typu książki ;) Ma być przyjemnie i wciągająco. I mam zapomnieć o czekającym na mnie prasowaniu :P Działa? Działa. I tak ma być. A "Schronienie" rozpoczyna kolejną serię, tym razem o bratanku Myrona Bolitara, Mickey'u. Główny bohater ma w życiu, oględnie mówiąc, przechlapane. Ojciec nie żyje. Matka na odwyku. A on w nowej szkole. I tu pojawia się światełko w tunelu. Poznaje śliczną Ashley, w której się zakochuje. Na dodatek z wzajemnością. Ale, że jest to powieść, bądź co bądź z gatunku sensacyjnych, dziewczyna znika. Chłopak za wszelką cenę stara się ją odnaleźć. Do tego okoliczna wariatka twierdzi, że jego ojciec żyje. I na tym zamilknę, bo może ktoś zechce tę książkę przeczytać :) Trochę mi się ona kojarzy z literaturą dla młodzieży, albo z amerykańskimi serialami o tym samym przeznaczeniu. Ale mimo wszystko przeczytam kolejny tom. Choć przyznam, że jak dla mnie Coben ma już tak utarty schemat tych książek, że czasem mnie to męczy. I uwaga edytorska - czy na prawdę zamiast robić gigantyczne litery i przepastny odstęp nie można tego wydać normalnie? Jasne, będzie to cienka książka, ale po co na siłę ją pogrubiać?
Moja ocena: 3/5
3. Michael Crichton "Andromeda znaczy śmierć"
Źródło: sprzedajemy.pl |
Choć oglądałam niezliczoną ilość seriali i filmów Crichtona, jak choćby "Ostry dyżur" (tak, widziałam wszystkie serie :D), to nigdy nie zetknęłam się z jego książkami. Do lektury tej namówił mnie mąż. I bardzo mu za to dziękuję, bo była to bardzo przyjemna lektura. Jest to książka z gatunku Technothriller, który w zasadzie zapoczątkował Crichton. W pewnej miejscowości spada satelita wojskowy. Wkrótce okazuje się, że wszyscy mieszkańcy zginęli tajemniczą śmiercią. Dwóch mężczyzn ma za zadanie sprawdzić co się stało, ale sami także giną. Dopiero specjalna grupa badawcza odkrywa, że nie wszyscy zginęli. Przy życiu pozostał stary alkoholik i niemowlę. Tajemniczy wirus stanowi teraz zagrożenie dla ludzi. Nie będę zdradzać dalszej fabuły, bo to trzeba przeczytać samemu :) To co mi się w tej książce podobało, poza samym pomysłem, to narracja. Crichton w bardzo szczegółowy sposób opisuje naukowe elementy powieści. Bardzo mi się to podoba. I nie jest to bełkot pseudonaukowy. Polecam.
Moja ocena: 4/5
Myślę, że na dzisiaj to wszystko. Następnym razem (o ile spodobają się Wam tego typu posty) przedstawię Wam kolejne przeczytane ostatnio książki.
A może Wy możecie mi coś polecić? :)
Uwielbiam książki Philippy1
OdpowiedzUsuńDawniej więcej czytałam. Teraz córeczka zabiera czas i siły wieczorem :)
OdpowiedzUsuńOj to prawda. Czytam w zasadzie tylko na spacerkach. A od jutra wracam do pracy, więc może czasem w weekend coś poczytam ;)
Usuńżadnej książki nie znam, troszkę nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cobena :)
OdpowiedzUsuńMiałam swego czasu na niego ogromną "fazę". Teraz wolę Nesbo.
UsuńSchronieniu dałaś tylko 3? moim zdaniem zasługuje na więcej;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest nieco zbyt schematyczny. Zresztą wszystkie książki Cobena to mają (w każdym razie po przeczytaniu kilku już to widać). Nie uważam, że to zła książka, ale czytałam sporo lepszych :)
UsuńDlaczego tak późno? :P No pytam się ;)))
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne posty bo choć jedna lista już zrealizowana, to czekam na wizytę w PL i pobuszuję w księgarni stacjonarnie :D
Crichton wpada na listę, lubię taką tematykę.
Hehe, nie sądziłam, że to może być dla kogoś ciekawe ;)
UsuńMąż mnie zaraził Crichtonem. Jest całkiem przyjemnie. Choć filmy na bazie książek są dużo słabsze. Zwłaszcza "Suma wszystkich strachów".
To coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńSiedzę teraz w Zafonie. Po uszy.
Zafon był. I będzie, ale jeszcze nie teraz. Zafon kojarzy mi się z karmieniem Johhnego :) Bo jak go karmiłam godzinami (kiedy to było?) to sobie czytałam. No bo ile się można gapić z uwielbieniem na jedzące dziecko? :P
Usuńmam ochotę na "Władczyni rzek" ale to dopiero jak uwolnię się od ciągłego myślenia o "Jeźdźcu miedzianym" Paulliny Simmons, którego bardzo polecam, na moim blogu napisałam dlaczego
OdpowiedzUsuńSimmons nie znam. Muszę zapoznać :) Wpada na listę.
Usuń