Człowiek z natury jest leniwy. Przynajmniej ja tak mam. Czasem mi się zwyczajnie nie chce. Jak mam takiego klasycznego niechcieja to nawet balsamować mi się nie chce. Ale jak wpadnę w rytm to jest ok. Niestety moja skóra źle znosi braki w pielęgnacji. I tu jest problem, bo moje niechciejstwo często jej szkodzi. Lenistwo lenistwem, ale ostatnio mam zwyczajnie bardzo mało czasu dla siebie, zwłaszcza w łazience, więc i na balsamowanie go czasem zabraknie. I co tu zrobić? Nivea ostatnio wprowadziła nowość - balsam pod prysznic. Myślę sobie - coś dla mnie! Włączył mi się także tryb blogera - muszę wypróbować. I kupiłam. W promocji. I piszę co myślę. Ale będzie krótko i zwięźle, bo się nie ma co rozgadywać.
POJEMNOŚĆ: 250/400 ml
WYPRODUKOWANO: w Polsce
DOSTĘPNOŚĆ: w zasadzie większość drogerii i supermarketów
CENA: 17 zł
Opakowanie trochę przypomina odżywkę do włosów. Plastikowe, stawiane na zatyczce. Dosyć miękkie, dzięki czemu łatwo wydostać produkt. Minus, bo trochę się wylewa produkt jak niedokładnie zamkniemy.
SKŁAD:
Znawczynią składów nie jestem, ale rzuca mi się sporo chemii i mało natury. I w zasadzie długi ten skład...
DZIAŁANIE:
A teraz do rzeczy. Balsam pod prysznic ma nam ułatwić życie. Nie trzeba marznąć po ciepłym prysznicu i czekać, aż balsam się wchłonie. Raz-dwa smarujemy się pod prysznicem, spłukujemy, wycieramy się i gotowe. Fantastycznie. Pierwsza rzecz, która mnie zastanawiała to jak coś ma odżywić moją skórę w ciągu kilku sekund, skoro za chwilę to z siebie zmyję. Zapewne pozostanie jakaś warstwa, dzięki której skóra będzie się wydawała miękka, a woda nie będzie z niej uchodziła, ale to chyba nie o to chodzi. Balsam ma skórę odżywiać, a nie tylko zaklejać.
Sama konsystencja balsamu jest dosyć rzadka. Trzeba go dosyć sporo użyć aby pokryć całe ciało. Przynajmniej ja tak mam. Po spłukaniu skóra jest śliska i miękka. Niestety już nawet 2 godziny po prysznicu po tym efekcie nie ma śladu. Skóra jest taka sama jak była przed nałożeniem odżywczego balsamu pod prysznic. W zasadzie to nic więcej nie można o tym produkcie powiedzieć. Jak dla mnie to bardzo nieudana innowacja. Zwyczajnie nie działa. Kolejny raz się przekonałam, że lenistwo nie popłaca. I po prostu trzeba się nasmarować porządnie balsamem.
A może jednak komuś się sprawdził ten produkt?
A może jednak komuś się sprawdził ten produkt?
ja lubię :) M.
OdpowiedzUsuńNo proszę :) czyli jednak nie jest tak źle :)
UsuńNie kusi mnie ten produkt, spróbuję tak jak Angel polecała, nasmaruję się innym tańszym balsamem z parafiną wysoko w składzie i efekt będzie taki sam :)
OdpowiedzUsuńUważam że takie produkty mogą być alternatywą ale w stałej pielęgnacji na co dzień wolę oliwki i balsamy :)
Lubię balsamy i masła, ale ostatnio z braku czasu mało ich używam. Stąd chęć wykorzystania nowości Nivea.
UsuńTeż zrobiłam niedawno recenzje tego balsamu. Ja miałam tylko próbkę, ale nawet 10ml wystarczyło żeby się przekonać jak to działa. U mnie było nawet gorzej, bo na nogach nie było nawilżenia w ogóle. Na bardzo sucha skórę nie działa wcale. Jak dla mnie ta "innowacja" to jedna wielka pomyłka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
_________________________
www.mozaiko2.blogspot.com
Moja skóra też tej innowacji nie pokochała.
UsuńU mnie na suchej skórze się zupełnie nie sprawdza:(
OdpowiedzUsuńCzyli tak jak u mnie.
UsuńI tak wolę posmarować się balsamem po kąpieli.
OdpowiedzUsuńTeż wolę, ale niestety często nie mam na to czasu.
Usuńa ja uwielbiam ten wynalazek :) już drugą butlę kończę i planuję zakup kolejnej :)
OdpowiedzUsuńNo proszę :) Jesteś jedną z pierwszych osób, którym on pasuje.
UsuńOd początku mu nie ufałam ;)
OdpowiedzUsuńA ja stwierdzam, że na jakiś czas mam dosyć firmy Nivea :)
UsuńM. miała próbkę :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nie kusi. Wolę zwykle balsamy, choć też bywam leniwa
Jak chyba każda z nas :) Na szczęście odrobina lenistwa nie szkodzi ;)
UsuńWłaśnie byłam ciekawa tej nowości i teraz wiem że nie warto. Nihil novi.
OdpowiedzUsuńTo już kolejny produkt Nivea, na którym się zawiodłam. Czas pożegnać tę firmę. Szkoda czasu.
UsuńMnie jakoś ten balsam pod prysznic nie skusził, i widzę chyba że słusznie :)
OdpowiedzUsuńSłusznie :)
Usuńdla mnie bubel...
OdpowiedzUsuńMożna go i tak nazwać :)
UsuńDobrze, żę go nie kupiłam. OD początku mnie nie przekonał.
OdpowiedzUsuńAno dobrze :)
Usuńja nie lubię,
OdpowiedzUsuńJa niestety też nie.
UsuńObyś się nie rozczarowała :)
OdpowiedzUsuńJa mam wersję białą do skóry suchej, ale jeszcze nie próbowałam :)zobaczymy czy taki sam lekki bubello :P
OdpowiedzUsuńTen cudak jest niezłym wyjściem podczas nieziemskich upałów. W innych sytuacjach stawiam na tradycyjne balsamy. ;]
OdpowiedzUsuństrasznie niewydajny i w sumie taki balsam-nic, ale ja też pod napływem reklam i recenzji musiałam go wypróbować:)więcej tego nie zrobię:)
OdpowiedzUsuń