Dzisiaj będzie o produkcie, który niejednokrotnie był dla mnie ratunkiem. Zapewne część z Was pomyśli, że znowu piszę o produktach dzieciowych. Ale nie. To jest zdecydowanie produkt, który może wykorzystać każdy. A mowa o Lano-maści od Ziajki.
POJEMNOŚĆ: 20 ml
WYPRODUKOWANO: w Polsce
DOSTĘPNOŚĆ: apteki, sklepy z artykułami dla dzieci, sklepy Ziaja
CENA: ok 7 zł
OD PRODUCENTA:
100% wysokoczyszczonej lanoliny. Łagodzi podrażnienia brodawek sutkowych występujące w okresie karmienia piersią. Skutecznie nawilża, natłuszcza i zmiękcza naskórek. Nie zawiera konserwantów, substancji zapachowych i barwników.
SKŁAD:
I to jest najpiękniejsze - skład to po prostu lanolina. I tyle :)
OPAKOWANIE:
Produkt otrzymujemy w małej tubeczce zamkniętej nakrętką. Całość była jeszcze zapakowana w kartonik, ale go wywaliłam niestety i nie doczekał się zdjęć.
KONSYSTENCJA:
Jest to bardzo gęsta i tłusta maść. Aby użyć jej zgodnie z przeznaczeniem czyli do pielęgnacji brodawek sutkowych trzeba ją najpierw rozgrzać w palcach, bo inaczej ciężko ją rozetrzeć na skórze. Z kolei na ustach możemy śmiało od razu smarować. Pozostawia tłustą i świecącą warstwę. Na ustach wygląda jak pomadka ochronna. Ładnie się błyszczy.
DZIAŁANIE:
Przyznam, że kupiłąm ten produkt tylko dlatego, że mnie namówiły koleżanki z pracy. Dlaczego wybrałam Ziajkę? Bo była najłatwiej dostępna i tania. Zaczęłąm stosować jeszcze w ciąży zgodnie z zaleceniami. Ale tak na prawdę doceniłam dopiero po porodzie. I tu te z Was, które już rodziły to na pewno wiedzą co oddychanie w czasie porodu robi z ustami. Mnie 12 godzin intensywnego oddychania zrobiło istną masakrę z warg. Popękane i suche, no katastrofa. Miałam ze sobą balsam Tisane i dwie inne pomadki ochronne. Nie dały rady. W końcu posmarowałam sobie usta Lanomaścią. Uznałam, że skoro noworodek może to zjadać z sutka to i mi nie zaszkodzi. Jaka była moja radość kiedy usta w końcu przestały pękać i stały się miękkie. Cudo! Byłam absolutnie zachwycona. Do tego tłusta warstwa chroniła usta przed ponownym wysuszeniem. Po powrocie do domu mój mąż też sobie smarował popękane usta i był zachwycony. A swego czasu używał pomadki Oeparol, więc jakieśtam doświadczenie ma ;)
Co do skuteczności w zastosowaniu tradycyjnym - potwierdzam. Pomagało na podrażnione brodawki. Mam to szczęście, że nie doświadczyłam pękania i krwawienia. Ale wiem, że tu dużo zależy od dziecka i jego umiejętności ssania. Jednak pilnowałam się ze smarowaniem i to na pewno też pomogło.
Znalazłam też jeszcze jedno zastosowanie maści. Samorwałam maluchowi skórę za uszami, kiedy mu pękała i była cała podrażniona. Pięknie się goiła i mniej pękała.
PODSUMOWANIE:
+cena
+działanie
+wielofunkcyjność
W zasadzie to nie widzę minusów. Dla mnie ten produkt jest po prostu idealny. Wiem, że można dostać też podobne maści z innych firm m.in Medela. Ale skoro to też jest lanolina to po co przepłacać? (Za 7g PureLan od Medeli zapłacimy ok. 25 zł)
Czy kupię ponownie? Na pewno. Kupię na zimę, bo idealnie się nada jako ochrona ust przed mrozem. Do tego usta przepięknie po niej błyszczą, POLECAM!
Uwielbiam takie nietypowe zastosowania kosmetyków. Czasami właśnie tak działają lepiej, niż te konkretne na coś, jak widać :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Takie niespodziewane zastosowania kosmetyków sprawiają najwięcej frajdy :)
Usuńkurczę ziaja mnie nie przekonuje;/ chociaż tak dobrze u Ciebie wypadła
OdpowiedzUsuńJeśli jest taka dobra, to może musiała bym spróbować, bo moje usta dość mocno pękają ..
OdpowiedzUsuńmam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń